Bit List – przewodnik po zagrożonych zasobach cyfrowych

Koalicja na rzecz Zachowania Zasobów Cyfrowych (Digital Preservation Coalition) już od 2017 roku rozwija katalog opisujący typy zagrożonych treści. Tych przybywa, także ze względu na zmiany polityczne i nieustanną ewolucję cyfrowej infrastruktury. Bit List przypomina listę zagrożonych gatunków, na której znajdują się zasoby już dawno utracone, krytycznie zagrożone czy podatne na zagrożenia. Co ciekawe, do kategorii zasobów o niskim statusie zagrożenia nie dopisano ani jednego.
Problem zachowania cyfrowego dziedzictwa wydaje mi się ważniejszy niż temat sztucznej inteligencji. Kiedy bańka pęknie, pojawi się nowy trend, a korzystanie z AI zostanie zracjonalizowane (zresztą to już się przecież dzieje). Tymczasem zupełnie poza zasięgiem uwagi ekspertów-atencjuszy z LinkedIna, ale też niestety dziennikarzy czy decydentów, cyfrowa czarna dziura rośnie w tle. Nie jest tak atrakcyjna jak AI, trudno też o niej opowiadać, bo problem jest złożony. Widać to choćby po zróżnicowaniu zasobów opisanych w katalogu Bit List.
Co bowiem wspólnego mają ze sobą filmiki i gry flashowe z początku lat 00. z nagraniami z koncertów, publikowanymi w mediach społecznościowych albo cyfrowymi elementami wystaw? Powiedzieć, że są zagrożone i że trudno je archiwizować to nie powiedzieć nic - taka opowieść nikogo nie porwie. W kontekście AI można przynajmniej zadawać pytania o to, czy zastąpi człowieka albo czy ma świadomość - chociaż odpowiedzi nie będą miały znaczenia, przykują uwagę.

Każdy tym zasobów z Bit List opisany jest krótko, dołączono też niewielką listę z odnośnikami do opracowań i inicjatyw archiwalnych. Przykładowo, lektura kategorii Games with Offline Play Components, informująca o takich tytułach jak Sims 3 czy The Elder Scrolls V, pozwala dotrzeć do opublikowanego w zeszłym roku raportu na temat stanu archiwizacji gier. Dla badaczek i dziennikarzy może to być dobre źródło, pozwalające na przygotowanie krótkiego materiału, pokazującego problem zachowania cyfrowego dziedzictwa. Że nieodległy jest on też od tradycyjnych archiwów, pokazuje strona poświęcona zachowaniu cyfrowych zasobów archiwów społecznych.
Katalog Bit List pokazuje nie tylko, które zasoby są zagrożone, ale też jakie cyfrowe postaci treści są najbardziej narażone na zniknięcie. Wszystkim nam od razu mogą przyjść na myśl dyskietki i stare dyski twarde, może płyty CD albo nawet witryny WWW sprzed lat czy nieaktywne konta w mediach społecznościowych. Ale czy rozpoznamy ten problem wobec aplikacji (czy w ogóle oprogramowania), baz danych, danych badawczych czy… aktów prawnych lub dzieł sztuki nowych mediów?
Czy jesteśmy też świadomi, że ryzyka związane z zachowaniem zasobów cyfrowych mogą wynikać nie tylko z przestarzałych formatów, ale też efemeryczności źródeł i oprogramowania albo problemów prawnoautorskich - te ostatnie blokują np. aktywną archiwizację gier.
Międzynarodowy Dzień Zachowania Zasobów Cyfrowych obchodzony jest co roku na początku listopada. To dobra okazja dla dziennikarzy i instytucji pamięci, żeby pokazać bardzo osobisty wymiar tego problemu. Tracimy przecież nie tylko potencjalne źródła historyczne, dane badawcze czy materiały produkowane przez instytucje, ale też nasze własne dane, wytwarzane i gromadzone na platformach społecznościowych. Nawet archiwa społeczne, tak mocno zanurzone w lokalnej przeszłości, gromadzą już zbiory niekiedy wyłącznie w cyfrowej postaci i w mediach społecznościowych.
Nawet jeśli nie chcemy tego przyznać, zasoby cyfrowe dokumentują już część naszej historii, wciąż jednak pozostają przede wszystkim w obcych rękach i bez należytej ochrony. Warto częściej mówić o tym problemie, ale też samodzielnie zadbać o zachowanie osobistych zasobów.
Autor: redakcja
