"Automatyzacja w kulturze. Jak instytucje kultury radzą sobie z przemianami technologicznymi?" (raport)

Studenci z SWPS porozmawiali z pracownikami i pracowniczkami czterech instytucji kultury z Warszawy. Wydaje się, że raport dokumentuje przede wszystkim sporą różnicę między wyobrażeniami o innowacjach cyfrowych w sektorze a twardą rzeczywistością zadań, budżetów i wynagrodzeń w polskich instytucjach.
Raport Automatyzacja w kulturze. Jak instytucje kultury radzą sobie z przemianami technologicznymi? został sfinansowany przez Warszawskie Obserwatorium Kultury i jest dostępny na jego stronie. Nie dziwi więc, że przebadane zostały wyłącznie instytucje z Warszawy, być może jednak tytuł raportu powinien brzmieć Jak Warszawskie instytucje kultury radzą sobie z przemianami technologicznymi: autorzy i autorki przyjrzeli się bowiem instytucjom specyficznym, raczej dostatnim, przynajmniej w porównaniu z instytucjami z mniejszych miejscowości. Na szczęście we wstępie do raportu Kuba Piwowar (SWPS), opiekun merytoryczny studenckiego zespołu badawczego, zwraca uwagę na te ograniczenia i proponuje zdrową perspektywę:
Warto w tym miejscu zwrócić uwagę także na to, że nie wszystkie instytucje traktują priorytetowo kwestię technologii, ponieważ zmagają się z licznymi problemami na innych obszarach – co w ciekawy sposób łączy się z ideą wdrażania technologii w ogóle. Zamiast pytać, jaki model AI wdrożyć albo jaki proces zautomatyzować, może warto zadać sobie pytanie, czy w ogóle warto? Czy nasza organizacja jako taka jest gotowa, czy ma wystarczającą ilość danych, czy dynamika zespołowa da się cyfryzować?
Niestety, ten wymuszony warszawocentryzm rozlewa się też poza niezbędny zakres badania, ograniczony przecież do instytucji ze stolicy. W raporcie przywoływane są przykłady zagraniczne, mające nas utwierdzić w pewnego rodzaju zachwycie nad tym, jak daleko zaszła już rewolucja technologiczna. British Museum, Luwr, Smithsonian, National Gallery, Muzeum Guggenheima w Nowym Jorku to tylko niektóre z instytucji, jakie powinny nas inspirować. Chociaż na szczęście nie są to jedyne wspomniane instytucje zagraniczne, zastanawia jednak, czy przywoływanie światowych marek kultury w kontekście potencjału innowacyjnego polskich instytucji ma sens. Dla osób z tych instytucji (widziałem to wiele razy na konferencjach) tego typu przykłady bywają zupełnie abstrakcyjne. Nie inspirują raczej do zadawania pytań "jak wdrożyć to fajne rozwiązanie?", co raczej powodują wzruszenie ramion.
Drugim problemem, jaki znajduje w konstrukcji raportu, jest rozumienie innowacji i "nowych technologii". Przywoływanie w maju 2025 roku metod automatycznego rozpoznawania pisma (OCR) czy nawet digitalizacji zbiorów w kontekście innowacji jest ryzykowne. To są ważne i potrzebne rozwiązania, ale chyba niespecjalnie wpływają na wyobraźnię. Może lepiej byłoby w przeglądzie nowych propozycji dla instytucji kultury zerknąć w obszar sztuki nowych mediów? Takie propozycje również byłyby pewnie trudno wdrażalne w polskich realiach, ale za to może miałyby potencjał przekraczający utarte schematy, pokazujący, że pewne rzeczy robić można w nowy sposób.
Z drugiej strony takie podejście autorów i autorek raportu do innowacji technologicznych fajnie się sprawdziło, ponieważ pokazało, że nawet banalne narzędzia i metody mogą robić rewolucję.
kiedyś trzeba było wpisywać się na listę ręcznie przy wejściu, a teraz robimy to w Excelu
to mój ulubiony cytat z przytaczanych w raporcie wypowiedzi pracowników instytucji. Innowacje bywają ciche i codzienne, możliwość opracowywania danych w Excelu, trzymania plików w chmurze czy wysyłania dokumentów w postaci cyfrowej ma rewolucyjny potencjał, z którego korzystają nie tylko działy merytoryczne, ale też administracja. Być może w dyskusjach o "nowych technologiach" w kulturze można robić sobie, w ramach autodiagnozy, coś w rodzaju testu Excela: czy rozwiązanie, o którym mówię i które tak mi się podoba, może zostać wdrożone tak głęboko i naturalnie? Czy da się go zrozumieć i nauczyć? Czy to raczej sztuka dla sztuki, hm?
Raport świetnie zwraca uwagę na ograniczenia we wdrażaniu technologii w sektorze, o których tak często zapominają prelegenci i prelegentki "Markegingu w Kulturze" czy "Forum Kultury Cyfrowej":
- najnowsze rozwiązania często są poza zasięgiem finansowym wielu instytucji (mówimy o względnie zamożnych instytucjach warszawskich!),
- konieczność korzystania ze starych wersji oprogramowania z powodu braku środków na aktualizacje,
- przeszkodą jest brak środków na zatrudnienie nowych pracowników, potrafiących posługiwać się zaawansowanymi programami,
- różnorodność potrzeb i możliwości odbiorców (adaptacja do cyfryzacji może być szczególnie trudna dla osobów starszych).
- wykluczenie technologiczne odbiorców,
Program festiwalu, który regularnie się u nas odbywa, jest publikowany na naszej stronie internetowej. Kiedy odsyłamy tam osoby odwiedzające nas w muzeum i mówimy, że nie mamy ulotki na temat danego festiwalu, dla starszych osób jest to spory problem. Często słyszymy, że strona jest nieczytelna lub że nie mają dostępu do internetu.
Inną ważną kwestią, niestety także pomijaną w prezentacjach i wykładach, jest brak stabilności i ciągłości "nowych technologii". Poza wątkiem niezbędnych, ale niedostępnych finansowo aktualizacji, pojawia się tu zagrożenie niekompatybilnością rozwiązań technicznych, degradacją nośników cyfrowych i korupcją danych, kosztami energetycznymi itp.
Jak zauważył jeden z pracowników Muzeum Powstania Warszawskiego: "multimedia po prostu często się psują i trzeba je naprawiać. O, to jest taki wniosek z codziennej praktyki, bo łatwiej jest […] zawiesić jakiś obraz Caravaggia na ścianie, na solidnym gwoździu, oświetlić go i wystarczy. A z multimediami tak nie jest"
Warto zapoznać się z raportem, a zespół autorów i autorek zaprosić do dalszej pracy nad badaniem zmian technologicznych w polskich instytucjach kultury. Potrzebujemy dobrej dyskusji o tym, w jakim kierunku powinny one iść.
Automatyzacja w kulturze. Jak instytucje kultury radzą sobie z przemianami technologicznymi? (2025)
