Uruchomienie bloga zostało sfinansowane przez społeczność ❤️
Mecenasem bloga jest Fundacja Zakłady Kórnickie,
wydawca portalu historycznego Hrabia Tytus

Slopy o przeszłości: generatywne kanały historyczne na YouTube

Slopy o przeszłości: generatywne kanały historyczne na YouTube

Na YouTube pojawił się nowy rodzaj slopu - generowane maszynowo filmy o tematyce historycznej. Część z nich wykorzystuje transkrypcje materiałów wideo publikowanych przez historyków i uczelnie, wszystkie używają AI do przygotowania warstwy wizualnej i dźwiękowej.

Szybka analiza danych na temat jednego z polskich kanałów, publikujących takie materiały od lutego 2025, pokazuje, że umieszcza się na nim średnio ponad 43 filmy miesięcznie, a ich łączna oglądalność już za rok może być porównywalna z oglądalnością kanału Muzeum Historii Polski, budującego swoje zasięgi na YouTube od 16 lat. Nie wydaje mi się jednak, żeby popularność takich kanałów była powodem do niepokoju dla wszystkich zajmujących się profesjonalnym upowszechnianiem wiedzy historycznej w internecie.

Wyraźny spadek liczby wyświetleń

O nowym zjawisku napisała dziennikarka portalu 404 Media Samantha Cole. Kanały takie jak Boring History Bites, History Before Sleep, The Snoozetorian, Historian Sleepy czy Dreamoria wykorzystują materiały wideo publikowane przez historyków, przetwarzają je maszynowo i generują nawet emitowane tygodniami transmisje (streamingi). Wszystko to w celach zarobkowych, nawet jeśli YouTube zapowiada, że za jakiś czas przestanie monetyzować filmiki AI. Jak pisze autorka, wytwory te

[...] stanowią część wyrafinowanego, rozwijającego się ekosystemu “slopów AI”, który zalewa YouTube, marginalizując treści tworzone przez prawdziwych antropologów i historyków. To oni poświęcają tygodnie czy miesiące na badania, weryfikację faktów, pisanie scenariuszy, nagrywanie i montaż swoich materiałów, a tymczasem powierzchowna, automatyczna papka wrzucana przez algorytm YouTube dosłownie przepisuje historię na nowo.

Pete Kelly, jeden z cytowanych w artykule profesjonalnych twórców materiałów historycznych na YouTube, przyznaje:

Obserwuję - i moi koledzy zajmujący się tworzeniem treści historycznych też to widzą, a jest nas całkiem sporo i wszyscy ze sobą rozmawiamy, wyraźny spadek liczby wyświetleń, który zdaje się dokładnie pokrywać z pojawieniem się tej fali trzy- czy czterogodzinnych filmów generowanych przez AI. Filmy te dotyczą dokładnie tych samych tematów, które my omawiamy w naszych produkcjach, a przeciętnego widza, jak sądzę, wcale aż tak bardzo nie obchodzi, czy coś zostało stworzone przez AI, czy nie.

Oprócz spadku w zasięgach własnych filmów, Kelly wspomina o niepokojących wiadomościach i komentarzach, które otrzymuje od swoich widzów.

Ludzie słuchają [w jego filmie] narracji w trzeciej osobie, bezosobowego głosu lektora, i zakładają, że to AI

Artykuł w 404 Media opisuje działania algorytmu YouTube, preferującego treści generowane maszynowo i marginalizującego profesjonalne treści historyczne. Profesjonalni twórcy albo rezygnują z prowadzenia kanałów, albo starają się przeciwdziałać wykorzystywaniu ich pracy, np. usuwając możliwość wyświetlania napisów w treści filmu. Warto zwrócić uwagę, że artykuł mówi nie tylko o kanałach mających charakter edukacyjny (jak np. History Time), ale też kanałach, w których słuchanie rzeczowo opracowanych opowieści o rozmaitych wątkach historycznych pozwala się relaksować i ułatwia zasypianie.

43 nowe filmy miesięcznie

Slopowe filmy historyczne nie są na pewno pierwszym wyzwaniem dla profesjonalnego upowszechniania historii na YouTube. Przykładowo, kanał “Historia bez Cenzury” istnieje przecież już od 2013 roku i ma prawie 2 mln subkrybentów. To ostatnie może być zresztą powodem, dla którego, pomimo tak sensacyjnego charakteru, specyficznego krindżu w poruszaniu wątków historycznych i wyboru tematów, współpracują z nim muzea. To nie sposób ujęcia tematu, sensacyjność, spłaszczanie zjawisk historycznych czy nawet błędy faktograficzne są głównym problemem slopów historycznych na YouTube, ale niesamowicie szybki przyrost tego typu treści i łatwość w ich generowaniu. Dzięki temu kanały je publikujące są w stanie bardzo szybko przysłonić treści publikowane w standardowy sposób.

Zobaczmy, jak to wygląda w kontekście polskiego YouTube. Proszę nie traktować tej analizy jako badania do publikacji naukowej - to szybkie spojrzenie na realia, w których profesjonalne kanały historyczne już teraz muszą funkcjonować.

Do analizy wybrałem trzy kanały: 1) kanał Muzeum Historii Polski, intensywnie rozwijany przez państwową instytucję pamięci, mającą stabilny budżet i dostęp do grona najlepszych ekspertów i ekspertek od badań nad przeszłością, 2) kanał portalu Histmag.org, rozwijany wyłącznie przy okazji publikowania portalu, bez budżetu i stałego zespołu redaktorów i osób pracujących nad edycją filmów, 3) i - w końcu - kanał Trochę Legend i Historii, publikujący historyczne slopy AI.

Podstawowe dane na temat tych kanałów przedstawia tabela:

Kanał Subskrypcje (tys.) Zakres czasowy Czas istnienia (miesiące) Liczba filmów Filmy / miesiąc Liczba wyświetleń Średnia liczba wyświetleń Wyświetlenia / miesiąc Liczba komentarzy Średnia liczba komentarzy Średnia długość filmu (s)
Muzeum Historii Polski 91 2009-06 – 2025-09 195 398 2 20,1 mln 50,6 tys. 103,2 tys. 37,8 tys. 95,4 1 673,8
Histmag 7,2 2013-10 – 2025-09 143 170 1,1 1,04 mln 6,1 tys. 7,26 tys. 2,47 tys. 14,5 907,4
Trochę Legend i Historii 21,4 2025-02 – 2025-09 7 302 43,1 6,67 mln 22,1 tys. 953 tys. 6,37 tys. 21 301,4

Dane doskonale pokazują szaleńczą dynamikę publikowania filmów na kanale slopowym - to średnio 43 filmy miesięcznie! Średnia długość publikowanych tam materiałów video jest o wiele mniejsza w porównaniu z filmami z pozostałych kanałów, za to wygenerowały one w 7 miesięcy prawie 1/3 wszystkich wyświetleń, które zebrał profil Muzeum Historii Polski, istniejący już 16 lat. Jeżeli tempo przyrostu filmów i ich wyświetleń na profilu Trochę Legend i Historii utrzyma się nadal, to w ciągu roku profil ten może stać się tak samo popularny jak profil Muzeum Historii Polski, pomimo tego, że zasoby MHP i zasoby jego twórcy są nieporównywalne. Tempo wzrostu profilu Trochę Legend i Historii osiąga dziś prawie milion wyświetleń miesięcznie i jest ponad dziewięć razy większe niż MHP.

Bez paniki

Slopy historyczne na YouTube to dwa osobne problemy. Pierwszy dotyczy przejmowania i komercyjnego wykorzystywania materiałów przygotowywanych przez instytucje i profesjonalnych historyków i edukatorów. Jeśli slopowe filmy generowane są na podstawie konkretnych artykułów, książek, filmów itp., może być trudno jednoznacznie wykazać ich wykorzystanie. Nie jest też jasne, czy YouTube będzie reagować na żądania usunięcia podejrzanych produkcji.

Drugim problemem jest oczywiście opowieść o historii, proponowana przez te kanały. Nie chcemy takich opowieści, tak jak nie chcemy, żeby źródłem wiedzy o przeszłości dla naszych dzieci czy uczniów była “Historia bez Cenzury”. Slopy historyczne to opowieści pełne sensacji, jednoznacznych i prostych interpretacji, odwołujące się do teorii spiskowych i budujące nieufność do nauki: osób, które badają historię i instytucji, w ramach których to robią. Autor kanału Trochę Legend i Historii przyznał w krótkiej rozmowie na Facebooku, że nie jest historykiem i "tak naprawdę sam sporo się z tych [własnych] słuchowisk dowiaduje". W generowanej przez lektora AI warstwie audio w jego filmikach pojawiają się błędnie wymawiane nazwy własne (np. Batu-Chan czytany jako Batu-Czan). W warstwie wizualnej znajdziemy natomiast generyczne, błędne przedstawienia postaci historycznych (przynajmniej tych, których wizerunki znamy), szczegółów ubiorów i uzbrojenia, architektury itp. W scenie oblężenia Krakowa, opisywanej w filmie poświęconym najazdom mongolskim, u wrót płonącego grodu widać… zaparkowaną ciężarówkę wojskową. Trudno też zgadnąć, jaki historyczny kościół i jaką historyczną bramę przedstawia ten wytwór.

enter image description here

Czy takie produkcje historyczne są wyzwaniem dla edukacji historycznej? Wydaje mi się, że nie ma sensu wpadać w panikę. Kanał “Trochę Legend i Historii” to wyłącznie przestrzeń online, która dziś jest, a jutro może zniknąć. Nie organizuje się tam warsztatów i wystaw, nie publikuje książek. Muzeum Historii Polski ma zdecydowanie większy potencjał edukacyjny, ponieważ nie ogranicza się wyłącznie do internetu. Histmag natomiast to przede wszystkim portal i społeczność czytelników, identyfikująca się z nim na tyle, że wspierająca go także finansowo. Te dwie przestrzenie mogą działać intensywniej i głębiej niż slopowy kanał, którego można posłuchać przed zaśnięciem albo podczas sprzątania. Zasięg kanału może być także generowany maszynowo, na pewno jednak nie powinien być jedyną miarą jego oddziaływania.

Bądźmy też szczerzy: nie zawsze potrzebujemy historii dla niej samej, czasem po prostu chcemy mieć ją za tło. Zmęczeni, po godzinach pracy możemy szukać prostych, atrakcyjnych treści, przy których można się wyciszyć. Jak w takim przypadku konsumujemy materiały historyczne? Ciekawe, czy gdyby jednak slopy historyczne przejmowały coraz bardziej zasięgi wśród kanałów historycznych na YouTube, instytucje takie jak Muzeum Historii Polski zdecydowałyby się na maszynowe generowanie własnych materiałów, tym razem odpowiednio merytorycznych i w dobrym guście. Tylko w ten sposób byłyby w stanie nadążyć za tempem kanałów slopowych i brać udział w wyścigu na wyświetlenia.

O komentarz do nowego zjawiska poprosiłem Artura Wójcika, historyka, twórcę witryny Sigillum Authenticum, publikującego także filmy i podcast na YouTube:

Myślę, że coraz więcej twórców będzie korzystało z narzędzi do tworzenia scenariuszy odcinków, storytellingu czy narracji, które mogą uatrakcyjnić przekaz i sprawić, że widz chętniej zostanie do końca materiału. Problem zaczyna się jednak wtedy, gdy nad tym procesem brakuje kontroli, a sam twórca nie posiada wystarczających kompetencji merytorycznych, by ocenić, czy powstały materiał faktycznie opiera się na źródłach, czy jedynie na fantazjach AI. Sztuczna inteligencja póki co stworzy nam opowieść taką, jaką chcemy – opartą na klimacie, na narracji, na atrakcyjnej fabule – a niekoniecznie na źródłach i rzetelnej wiedzy z literatury popularnonaukowej czy naukowej. To sprawia, że materiały wyglądają profesjonalnie, ale często brakuje im fundamentu warsztatowego. Nie wystarczy też w opisie filmu napisać, że źródłem filmu są “relacje jezuickie, dokumenty królewskie, kroniki perskie czy archiwa ormiańskie”, bo co to tak naprawdę oznacza? Bez podania konkretnych publikacji, autorów czy sposobu interpretacji źródeł, jest to jedynie chwyt retoryczny, a nie faktyczne oparcie materiału na badaniach. Pod tym kątem takie treści rzeczywiście mogą stanowić zagrożenie dla edukacji historycznej.

Jako twórca publikujący na YouTubie traktuję tego typu kanały raczej nie jako konkurencję, ale jako wyzwanie i pewne ostrzeżenie. Konkurencja zaczyna się w momencie, gdy odbiorca nie ma narzędzi do odróżnienia rzetelnej treści od narracji opartej na półprawdach czy mitach. To wtedy pojawia się realne zagrożenie, nie tyle dla mnie jako twórcy, ile dla samej edukacji historycznej i jakości debaty publicznej. Moim zdaniem przyszłość należy do tych, którzy będą umieli połączyć atrakcyjność przekazu z odpowiedzialnym podejściem do źródeł. Sama AI jest tylko narzędziem, póki co to od człowieka zależy, czy posłuży do tworzenia wartościowego materiału, czy do budowania atrakcyjnych narracji.

Autor: redakcja

🤗
Jeśli ten wpis okazał się dla Ciebie wartościowy, możesz dorzucić się do wsparcia bloga. Postaw wirtualną kawę na Suppi.pl albo zostań patronem na Patronite.

Wpis opublikowany na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa - Na tych samych warunkach.